Kolejny dzień zmagań z gliną za nami. Dziś głównym punktem kursu była nauka toczenia na kole garncarskim, a lekcji udzielała sama właścicielka pracowni:)
Oprócz naczynia na kole powstały miski łączone na zaprawę. Piękne, prawda?
A wieczorem odbyły się kolejne Polepiuchy:) Było baaaardzo wesoło, zabawnie i pracowicie. Powstała kolejna historia, równie interesująca, jak poprzednia. Dziś pisaliśmy opowieść o dniu z życia Baby Wodnej:) Publikacja później, jak zbiorę siły na jej przepisanie:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chyba nie ma się co łudzić...
....że będę prowadzić regularnie tego bloga... łatwiej jednak nam jest to robić na fb, bo szybciej wstawia się posty i szybciej jest reakcja...
-
....że będę prowadzić regularnie tego bloga... łatwiej jednak nam jest to robić na fb, bo szybciej wstawia się posty i szybciej jest reakcja...
-
Akcja "Kupujmy nasze rękodzieło" ma na celu przypomnieć wszystkim, żebyśmy pamiętali o rodzimych wytwórcach, wspierali nasz krajow...
oj kochana... aż skręca mnie, że mam do Was tak daleko :( a zazdrość zżera :( buziaki
OdpowiedzUsuńAle fajnie :(
OdpowiedzUsuńKoło moja dola i niedola, właśnie teraz jestem w temacie, pożyczyłam koło i uczę się.I nie jest łatwo, oj nie. A prace rewelacja bardzo mi się podobają.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń