Ponieważ ostatnio dość mało nowych ceramicznych rzeczy powstaje, bo pochłania mnie Jagódka i Twierdza Ustka, pokażę Wam moją odwieczną walkę - jest to bitwa JA kontra KUCHNIA. Czasem bitwa jest wygrana przeze mnie, czasem przez nią... Ale walczę dalej. Może kiedyś zdobędę przewagę. Zawsze gotowanie kojarzyło mi się z czymś przymusowym i nieprzyjemnym. Dopiero niedawno, między innymi dzięki mojej
przyjaciółce Mariannie, która gotuje wyśmienicie, odkrywam uroki domowego, własnoręcznie robionego jedzenia. Oczywiście gotowałam wcześniej, ale teraz, od jakiegoś czasu, sprawia mi to także przyjemność:) Szczególnie, gdy słyszę słowa: "Kochanie, jak zawsze pyszne":) A poza tym, ceramika ma baaaardzo dużo wspólnego z gotowaniem:) Kto kiedyś lepił, ten wie:) Pierogi, kopytka, kotlety;)
A tak wyglądało nasze gotowanie, gdy Marianna z rodzinką nas odwiedziła:)
|
Oto Marianna w naszej kuchni - szefowa zarządziła, że gotujemy ratatuja:) |
|
Mmmmm, cebulka, czosnek... |
|
Cukinia...jedno z moich ulubionych warzyw:) |
|
Bakłażan - zawsze myślałam, że to jakiś kosmos |
|
Jagódka i Gabrysia gotowe na spacer:) Gotowanie je nudzi:) |
|
Bardzo się polubiły:D Chyba;) A za nimi Olafek, braciszek, Gabi |
|
No i gotowy ratatuj..... |
|
Marianna niestety nie może prawie nic jeść:P Jak widać, jest bardzo
głodna, bo już do dzieciaka się dobiera;) |
|
Mi tam baaaaardzo smakowało:D:D:D (Fot. Marianna) |
Oczywiście warsztaty ceramiczne również zaliczone:)
hehehe :) no taka głodna nie byłam bo ktoś mi tam w łóżeczku o poranku nadal guga :)
OdpowiedzUsuńa co do gotowania... fajnie się razem gotowało choć żar się lał z nieba a dziewczyny i chłopak harcowali :) a najważniejsze, że ratatuj wszedł do Twej kuchni na dobre i się rozgościł :)
do zobaczenia niebawem :)
oj tak) wszedł na dobre:) nawet mój mięsożerny Artek lubi!
UsuńByło super, fajnie, że znowu jesteście!!!!:D:D:D
Nie cierpię gotować i nikt mi nie powie, że jest to fajne zajęcie. Niestety ze względu na rodzinę muszę to robić codziennie.
OdpowiedzUsuńRatatuj pewnie był smaczny, tak się nim zajadasz ;-). Podałabyś przepis.
Ja też miałam identyczne podejście do momentu, gdy nie gotowanie zupy nie skojarzyło mi się z przygotowywaniem magicznego wywaru. Jak się ma czas, i robi się to tak naprawdę dla siebie, to jest super:)
UsuńA przepis taki mam:
cebula i czosnek na patelni zeszklone, potem lekko podsmażamy cukinię, bakłażana, paprykę, wrzucamy wszystko do gara, dorzucamy pomidory bez skórki i 10 minut podduszamy. Przyprawy: pieprz, sól, szczypta papryki ostrej i bazylia:) Smacznego:)
Och ja też z gotowaniem jestem na bakier. Cóż,kiedy trzeba nakarmić dwóch facetów to trzeba to robić.
OdpowiedzUsuńTo prawda. A oni czasem Tobie gotują?
UsuńRatatuj pychotkowe jest:) Pierwszy raz jadłam jak mi mój luby przyrządził i od tego czasu regularnie wcinam:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:))
No nie?? Pyyycha:) Pozdrawiam!!!!
UsuńCudne u Was i widzę że gotowanie jak u nas zielone. Nie jadamy przyjaciół :)
OdpowiedzUsuń:*
Dzięki:) No nie koniecznie...niestety, my jesteśmy wegetarianami - wierzącymi, ale nie praktykującymi...Ale ja (Ewa) jestem coraz bliżej przejścia...
Usuń