Wszystko szybko się dzieje bardzo szybko. Ze dwa dni temu została zrobiona wylewka w całym domu i wstawione rury wewnątrz.
A dziś ja układałam na wylewce styropian w kuchni, w salonie i u Jagody. Kuchnię udało mi się skończyć, resztę kończymy we wtorek.
A we wtorek wchodzi już hydraulik, że tak nazwę naszego kolegę Skórę profesjonalnie, i zaczynamy podłączać wodę :D Juhu!!!
A Artur.... To dłuższa historia.
Wspominałam pewnie kilka razy, że działam w stowarzyszeniu na rzecz zwierząt. Generalnie psów i kotów, ale inne zgłoszenia też nam się trafiają.
No i dostaliśmy takie na temat.... KÓZ!
Dwie kozy, samice, żyją, nazwijmy to... w bardzo złych warunkach. Nie wiadomo, jak często dostają jeść, no i tak dalej, i tak dalej... Ich opiekunowie, to poza tym no.... taka.... podlaska wiejska "typowa" rodzina... Wiecie, co chce przez to powiedzieć...
No i ktoś musi się nimi zająć. A że często w naszym stowarzyszeniu jest tak, że to my się zajmujemy stworzeniami zgłoszonymi do nas (niektóre dziewczyny mają po kilkanaście psów i kotów), więc kozy trafią do nas...
Stwierdziliśmy, że skoro i tak planowaliśmy, żeby w jakiejś tam przyszłości mieć kozy, to czemu nie od razu, tym bardziej, że trzeba pomóc.
No i dziś Artur z Adrianem, wnukiem babci Frani, która w tym domu mieszkała, zaczęli przygotowywać słupki na ogrodzenie. Niestety jeden słupek złamał się nie w tym miejscu, gdzie Artur planował i przywalił mu tak w nos, że ja, jak go zobaczyłam zalanego krwią omal nie zemdlałam. Musiałam opatrywać go na siedząco, a i do teraz, jak sobie przypomnę, to nadal mi słabo ;)
Ale chyba nie jest złamany. Uff....
No, to teraz fotki :)
Widok z sieni na kuchnie i salon. |
Artur z Tosią i z Kolegą w przejściu od sieni do tylnych drzwi. Po prawej pokój Jagódki. |
A tu łazienka. To chyba to pomieszczenie, na które najbardziej czekam :D Tak mi się w tej chwili wydaje :) |
A tu widok z kuchni na salon (po lewej) i na Jagody pokój (po prawej w tle). I Kolega :) |
Wylewka już zrobiona, zaraz zaczynam wykładać styropianem podłogi. |
Jak widać - praca łatwa, lekka i przyjemna :D |
Amelka (córka Adriana, prawnuczka Frani) i Jagódka baaardzo dzielnie mi pomagały. Aż byłam w szoku, jak układały te płyty :) |
No i ostatnie wycinanki w kuchni. |
Jeszcze tylko tuuuu... |
No i zostałam bohaterką we własnym domu!!! ;) |
No i Artur.... Ale uśmiecha się. Fakt, że prawie przez łzy, ale był naprawdę twardy -po opatrzeniu wrócił do roboty :D |
Dobrego tygodnia!!!!
To się dzieje...:)
OdpowiedzUsuńRobota, wypadki. Skądś to znam , a kozy- sama chciałabym mieć, ale gumna za mało mam. Bu.
pozdrówy!
Ja sie boje, że będzie ciężko, ale co tam - raz się żyje. My włsnie pierwsze co gordzimy, to wybieg dla kóz :D
UsuńŁał! ale szybko się robi. Przy takich pomocnicach to robota idzie jak nic! Mam nadzieję, że następnym razem ujrzymy kózki.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nie, bo niestety mamy za mało rąk do pracy... Poza tym nas tam nie ma jeszcze cały czas.
UsuńAle postaramy sie jak najszybciej :)
Będzie piękny dom.
OdpowiedzUsuńpowodzenia i pozdrawiam
mam nadzieje, że będziemy mogli w nim przynajmniej zamieszkać, a piękny może z czasem się stanie :)
UsuńPozdrawiam!
Faktycznie brakuje rąk do pracy. To też jest sposób spędzania wolnego czasu. A przy okazji pożyteczny. Mamy czas w niedzielę. Jak zechcecie będziemy. Amela nakręcona strasznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo cóż zrobić....
UsuńAle Wy jesteście ZAWSZE mile widziani, nie ważne z jakiego powodu :)
To do zobaczenia w niedzielę :)
Idziecie jak burza !
OdpowiedzUsuńA pewnie :D
UsuńMokoszówka rośnie jak grzyby po deszczu! Trzymam kciuki za takie tępo prac! :) Kozy to zawsze dobry pomysł, im więcej kóz, tym weselej! :D Wiadomo! Uściski dla Was, a nos niech się szybko goi! :)
OdpowiedzUsuń