niedziela, 12 czerwca 2016

Rosną, rosną!!!!!

Może wyda się Wam to zabawne, ale dla mnie to jest totalna nowość, no i frajda :D
Kiedyś, ze 30 lat temu już będzie, mieliśmy z rodzicami w Ustce działeczkę, taki ogródek działkowy, na który jechało się rowerami albo szło na piechotę kilka km, żeby pobyć trochę na łonie natury i uprawiać własne warzywa. Teraz jest tam oczyszczalnia ścieków. Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak (chyba miasto) płaciło za te działki, ale oczywiście marne grosze i już niestety nie było jeżdżenia w weekendy...
Pamiętam też to, jak wyciągałam młodziutką marchewkę z ziemi i płukałam ją w beczce z wodą i ze smakiem wciągałam :D
Pamiętam jeszcze jak po prawej stronie domku-altanki rosła kalarepa, którą do tej pory uwielbiam :)

A teraz w końcu mam swój ogród :) No, może ogródek, bo na razie malutki, na razie na próbę, żeby sprawdzić, czy na tym ugorze coś będzie w ogóle rosło. Siedlisko niezamieszkałe od wielu lat - wszystko zaczynamy od zera tak naprawdę ;)
Ale spójrzcie - coś rośnie :)
Groszek - uwielbiam!!!! Już zeżarte kilka takich jeszcze nie urośniętych ;)

A tu nasz płotek :)

Agrest - na razie jeden krzaczek z kilkoma kuleczkami, ale jest!

Truskawki - też mało, ale już wiemy, że za rok będzie dużo więcej :)

A tu cząber - ładnie rośnie, ale nie wszystkie wysiane nasionka poszły w górę.

Czosnek.

A tu coś bardzo wyjątkowego dla mnie - malwy z Jarosławca, z pensjonaciku mojej Mamy :)

Sałata - balismy sie, ze się nie przyjmie ta rozsada od cioci, bo jednak było jeszcze dosyć zimno, ale jak poszła w górę, to tak bujna urosła, ze szok!

No i bób..... Normanie król naszego ogródka :D Oboje uwielbiamy!

Ogóreczki :)

Zagonek bobowy ;)

Mmmmmm, kochane nasturcje :)

A w tle ozdobne trawy - przynajmniej tak było na opakowaniu naisane;)


I tacy goście zamieszkali na okienku obory :)

No i łąka... moje ukochane miejsce....

Na dzikiej marchwi od dłuższego czasu takie robaczki sobie kopuluja ;)



Królowa łąk - LEBIODA (pychota ;))


Miłej niedzieli - my śmigamy do pracy!
Ewa

10 komentarzy:

  1. Bosko, sielsko i anielsko, tyle w temacie!
    Ewuś pamiętaj, że czosnek trzeba wiązać, wówczas idzie w korzeń a nie w to coś zielonego nad ziemią, tak mnie dziadek uczył

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde może Artur się nie obrazi, ale do tego kapelutka to mu czarną sukienkę i rower i może konkurencję Jackowi Bromskiemu robić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, kiedyS pewien bardzo leciwy staruszek widząc Artura, zdjął kapelusz, pokłonił się i powiedział: "Pobłogosław, braciszku". Więc jesteś blisko :D jemu bardzo miło :D

      Usuń
  3. achy i ochy! śliczna zielenina :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak sielsko :) A ile będzie fajnych roślunek do odciskania w glinie :) taki ogródej to skarbnica pomysłów :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ogródek, pozdrawiam.
    jutro jade na działkę przerwać buraczki i marchewkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to miłej zabawy :D Dla mnie to jest wciąż jeszcze mega odpoczynek i relaks :D

      Usuń
  6. Cuudnie wszystko u Was rosnie :)) Az mi przypomnialas jak z moja babcia na dzialeczke chodzilysmy podlewac ,plewic :)) I tak to prawda marchewki sie z ziemi wyciagala ,mylo w beczce z woda i jadlo to byly Piekne czasy :))) Cuuudnie jest u Was :)) Pozdrawiam Cie Serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ piękny ogród... Nie ukrywam - zazdroszczę :D Ja mam swój skrawek zieleni na balkonie - posadziłam pomidorki i już mam zielone maluszki ale chciałabym więcej :P Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Chyba nie ma się co łudzić...

....że będę prowadzić regularnie tego bloga... łatwiej jednak nam jest to robić na fb, bo szybciej wstawia się posty i szybciej jest reakcja...