No, ale do rzeczy. Ostatniego dnia kursu ceramicznego odbył się wypał prac w ognisku. Ale nie ma to tamto: ognisko rozpalił Ruthra...hubką i krzesiwem!!! I to bardzo szybko mu poszło:) Gdy żar już był odpowiedni, naczynia i koraliki trafiły do ogniska, a my pojechaliśmy pokazać naszym kursantom wielki ustecki skarb, czyli poniemieckie bunkry. Po tej baterii przeciwlotniczej z 1937 roku oprowadzał nas, nazwany przez Agnieszkę usteckim Wołoszańskim, Marcin Barnowski.
Po zdobyciu garści historycznej wiedzy odbyły się zajęcia praktyczne - strzelanie z łuku - nie była to nauka, ponieważ Agnieszka i jej mąż strzelają od dawna, a dla Piotrka było to odnowienie dziecięcych zabaw.
Nie ma to jak wrócić o domu, przed którym płonie ognisko. Jednak wypalone wyroby można wyjąć dopiero rano. Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni, ponieważ większość włożonych do ogniska prac pięknie się wypaliła!!!
Nauka krzesania ognia. (Agnieszka, Ruthra, Piotr) |
Ostatnia szansa na podsuszenie |
Opowieść o bunkrach |
Strzelamy (widzicie lecącą strzałę?:):) |
Wyciąganie ceramiki z ogniska jest bardzo ekscytujące! |
Miałam też wspaniałą okazję przymierzyć średniowieczną suknię, którą przywiozła ze sobą Agnieszka:):):) Moja, wczesnośredniowieczna jest zupełnie inna.
To poszkliwione prace Agnieszki - jeszcze ciepłe (małe okrągłe medaliony i zawieszki). Piękne, bo poszkliwione tylko delikatnie, widać rewelacyjnie ryt.
I zdjęcie pożegnalne... To był wspaniały czas, z Gwiezdnym Pyłem w tle.
Kochana wspaniały mieliście czas! cudne miejsce i ludzie :) buziaki
OdpowiedzUsuńDzięki, Ruda:) No szkoda, że CIę nie było;(
UsuńGwiezdny Pył sypał obficie. Mam go pełne kieszenie i odkryłam właśnie jego nową właściwość. Działa jak pył wróżki z Piotrusia Pana. Można latać!!
OdpowiedzUsuńNie potrafię znaleźć słów jakie mogły by oddać w pełni ogrom pozytywnych emocji i ciepła jakie od Was odstaliśmy. To bajka...
Aga, to ja Tobie dziękuję.
UsuńOj ten post taki fajny, ekologiczny, tradycyjny, taki fajny:)
OdpowiedzUsuńBardzo elokwentna wypowiedź;P
Hehehe, bo było fajnie:):):)!!!
UsuńCzytając post miałam uśmiech na twarzy, bo dawno tak pozytywnych i ciepłych ludzi nie widziałam.Strzelanie z łuku i wypalanie koralików w ognisku.Większość ludzi których znam popukałoby się w czoło.A ja kocham takie klimaty, zupełnie nie dzisiejsze.Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdawajkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa:)
UsuńNo to szkoda, że tacy ludzie wokół Ciebie. Dla mnie to w sumie chleb codzienny i dla naszych znajomych również:) Na szczęście;) Przyejeżdzaj do nas:)
Jeżeli w te lato pojedziemy nad polskie morze to Ustka będzie obowiązkowym przystankiem.Pozdrowionka
Usuń:D:D:D
UsuńJak ja bym chciała się nauczyć robić gliniaczki i wypalać je...zaraz bym sobie zrobiła gliniany zwierzyniec i koraliczki:)
OdpowiedzUsuńPóki co jedynie szydełkuję sobie sukieneczkę:) O lepieniu niestety w moich warunkach nie ma mowy, ale marzę sobie na przyszłość:/
Pozdrawiam zdolne rączki:)
To jest naprawdę bardzo przyjemne! A tam u Ciebie nie ma nic takiego?
Usuń