niedziela, 20 maja 2012

Wypał w ognisku i koniec kursu

"Wszystko co dobre, szybko się kończy".... stara prawda...
No, ale do rzeczy. Ostatniego dnia kursu ceramicznego odbył się wypał prac w ognisku. Ale nie ma to tamto: ognisko rozpalił Ruthra...hubką i krzesiwem!!! I to bardzo szybko mu poszło:) Gdy żar już był odpowiedni, naczynia i koraliki trafiły do ogniska, a my pojechaliśmy pokazać naszym kursantom wielki ustecki skarb, czyli poniemieckie bunkry. Po tej baterii przeciwlotniczej z 1937 roku oprowadzał nas, nazwany przez Agnieszkę usteckim Wołoszańskim, Marcin Barnowski.
Po zdobyciu garści historycznej wiedzy odbyły się zajęcia praktyczne - strzelanie z łuku - nie była to nauka, ponieważ Agnieszka i jej mąż strzelają od dawna, a dla Piotrka było to odnowienie dziecięcych zabaw.
Nie ma to jak wrócić o domu, przed którym płonie ognisko. Jednak wypalone wyroby można wyjąć dopiero rano. Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni, ponieważ większość włożonych do ogniska prac pięknie się wypaliła!!!



Nauka krzesania ognia. (Agnieszka, Ruthra, Piotr)

Ostatnia szansa na podsuszenie

Opowieść o bunkrach
Strzelamy (widzicie lecącą strzałę?:):)
Wyciąganie ceramiki z ogniska jest bardzo ekscytujące!

Miałam też wspaniałą okazję przymierzyć średniowieczną suknię, którą przywiozła ze sobą Agnieszka:):):) Moja, wczesnośredniowieczna jest zupełnie inna.

To poszkliwione prace Agnieszki - jeszcze ciepłe (małe okrągłe medaliony i zawieszki). Piękne, bo poszkliwione tylko delikatnie, widać rewelacyjnie ryt.


I zdjęcie pożegnalne... To był wspaniały czas, z Gwiezdnym Pyłem w tle.


12 komentarzy:

  1. Kochana wspaniały mieliście czas! cudne miejsce i ludzie :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Ruda:) No szkoda, że CIę nie było;(

      Usuń
  2. Gwiezdny Pył sypał obficie. Mam go pełne kieszenie i odkryłam właśnie jego nową właściwość. Działa jak pył wróżki z Piotrusia Pana. Można latać!!
    Nie potrafię znaleźć słów jakie mogły by oddać w pełni ogrom pozytywnych emocji i ciepła jakie od Was odstaliśmy. To bajka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ten post taki fajny, ekologiczny, tradycyjny, taki fajny:)
    Bardzo elokwentna wypowiedź;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając post miałam uśmiech na twarzy, bo dawno tak pozytywnych i ciepłych ludzi nie widziałam.Strzelanie z łuku i wypalanie koralików w ognisku.Większość ludzi których znam popukałoby się w czoło.A ja kocham takie klimaty, zupełnie nie dzisiejsze.Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdawajkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te miłe słowa:)
      No to szkoda, że tacy ludzie wokół Ciebie. Dla mnie to w sumie chleb codzienny i dla naszych znajomych również:) Na szczęście;) Przyejeżdzaj do nas:)

      Usuń
    2. Jeżeli w te lato pojedziemy nad polskie morze to Ustka będzie obowiązkowym przystankiem.Pozdrowionka

      Usuń
  5. Jak ja bym chciała się nauczyć robić gliniaczki i wypalać je...zaraz bym sobie zrobiła gliniany zwierzyniec i koraliczki:)
    Póki co jedynie szydełkuję sobie sukieneczkę:) O lepieniu niestety w moich warunkach nie ma mowy, ale marzę sobie na przyszłość:/

    Pozdrawiam zdolne rączki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest naprawdę bardzo przyjemne! A tam u Ciebie nie ma nic takiego?

      Usuń

Chyba nie ma się co łudzić...

....że będę prowadzić regularnie tego bloga... łatwiej jednak nam jest to robić na fb, bo szybciej wstawia się posty i szybciej jest reakcja...